poniedziałek, 23 września 2019

Jak świadomie określić granicę ryzyka ?



"Ludzie, którzy boją się każdego ryzyka, ryzykują najwięcej."George F. Kennan


Po powrocie z wyprawy na Triglav zastanawiałam się, o jakie wartości wzbogaciło się moje życie. Co dało mi ryzyko, na które się zdecydowałam i czy faktycznie zdobycie najwyższego szczytu Słowenii warte było tego strachu, który mi towarzyszył. Co najbardziej pomogło mi w tym, aby osiągnąć cel, który sobie wyznaczyłam?

Dlaczego czuję, że moja granica ryzyka nie została przekroczona?

Zanim odpowiem na to pytanie przypomnę, że to, co pomaga nam w życiu to świadomie wyznaczone wartości. Jeżeli wiemy, co jest dla nas najważniejsze na poziomie świadomości łatwiej nam podejmować decyzje i radzić sobie z emocjami. Co oznacza świadomie w odniesieniu do wartości? Tylko tyle, że jeżeli twoją nadrzędną wartością jest np zdrowie to dokładnie zdajesz sobie sprawę z tego, co powoduje, że o tą wartość zadbasz. Jeżeli nie robisz tego w sposób świadomy to może zdarzyć się tak, że nie będziesz zwracać uwagi na to, co jesz, pijesz czy też ile godzin przeznaczasz na aktywności sportowe. Dodatkowo może też zdarzyć się, że będziesz oszukiwać siebie i udawać, że jest wszystko ok. Zbyt często przymykać oko na zachowania, które zdrowiu nie sprzyjają. Dlatego też kierując się wartościami niezależnie od tego, w jakiej znajdujemy się sytuacji jesteśmy w stanie dokonać takiego wyboru, który dla nas będzie najlepszy, który spowoduje, że dana wartość będzie wybrzmiewać w naszym życiu.

Moja wyprawa na Triglav była konsekwencją realizacji kilku najważniejszych dla mnie wartości: zdrowia, rodziny i rozwoju. Dlatego też musiałam się do niej dobrze przygotować. Chciałam mieć pewność, że nie zabraknie mi sił i moja kondycja zapewni mi spokój na trasie. Zdecydowałam się na wędrówkę z grupą, którą wcześniej obserwowałam i miałam pewność, że osoby, które organizują wyprawę są odpowiedzialne i mają doświadczenie w wyprawach górskich. Zdecydowałam się im zaufać. Dodatkowo ustaliłam sama ze sobą zasady, których konsekwentnie się trzymałam i dałam sobie prawo do rezygnacji z osiągnięcia celu, w każdej chwili, w której będę czuła, że sytuacja przekroczy moje możliwości. Wiedziałam, że nie podejmę się zdobycia szczytu, jeżeli będę miała jakiekolwiek wątpliwości i będę czuła, że nie jest to zgodne ze mną.

Pierwszy moment, w którym poczułam strach był jednocześnie momentem kluczowym dla całej wędrówki. Zrozumiałam, że strach nie będzie mi pomagał. Myślenie o tym, jak w drodze powrotnej pokonam dany odcinek powodowało, że ciężko było mi skupić się na teraźniejszości. Wiedziałam, że tylko bycie tu i teraz, konsekwentne skupienie na każdym pojedyńczym kroku oraz wizja szczęśliwego zakończenia będą mnie wspierać. 

Dlaczego czuję, że granice ryzyka nie zostały przekroczone? Pewnie dlatego, że wyprawa zakończyła się dla całej naszej grupy sukcesem. Dla niektórych z nas był to kolejny szczyt, a dla niektórych wygrana walka ze starchem, słabościami, ograniczeniami. Czy któraś z moich wartości w czasie tej wędrówki została poddana próbie? Zastanawiałam się nad bezpieczeństwem całego przedsięwzięcia w kontekście rodziny. Na wyprawę zdecydowałam się wyruszyć z mężem, dzieci zostały w domu. W moim odczuciu zrobiłam wszystko, aby realizować wartości dla mnie najważniejsze i dobrze przygotowałam się do relizacji planu. Pokazałam dzieciom, że warto wyznaczać cele i planować ich realizację, że warto podążać za swoimi marzeniami, że odpowiedzialność nie oznacza nudy, że przekraczanie własnych granic jest podstawowym elementem rozwoju. 

Każdy z nas codzennie podejmuje decyzje. Czy warto podejmować je kierując się wartościami, czy warto spojrzeć w przyszłość i zobaczyć ją w perspektywie końca swojego życia? Z pewnością warto sprawdzić, czy te wartości, którymi się kierujemy faktycznie są obecne w naszym życiu. Czy nas wspierają i czy dzięki ich realizacji jesteśmy szczęśliwi. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że każdy z nas może kierować się w życiu czymś innym, a wzajemna akceptacja i wsparcie w osiąganiu życiowych celów sprawia, że nasze życie każdego dnia nabiera wyjątkowych kolorów.

Dziękuję grupie Wellness Pack Challenge za to, że mogłam w Waszym towarzystwie utrzeć nosa mojemu własnemu lękowi. 

Iwona Spaleniak




wtorek, 7 maja 2019

Jak nieświadomą niekompetencję zmienić w nieświadomą kompetencję.

"Wiem, że nic nie wiem" Sokrates







Nieświadoma niekompetencja to pierwsza z czterech faz modelu psychologicznego, który pokazuje, w jaki sposób następują zmiany wynikające ze zdobywanej przez nas wiedzy. Sformułował je Noel Burch w 1970 roku. 

Zmiany, które chcemy wprowadzać w życie możemy zacząć wprowadzać w momencie, kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że czegoś nie potrafimy, że chcemy się w czymś rozwijać, szkolić. Faza, kiedy jeszcze o tym nie wiemy to właśnie faza nieświadomej niekompetencji. Jeżeli stoimy z naszym życiem w miejscu to może oznaczać, że nie jesteśmy gotowi, aby zmierzyć się z brakami w naszych kompetencjach i nieświadomie akceptujemy lub bagatelizujemy tą sytuację. Dotyczy to zarówno życia zawodowego jak i osobistego.
Kenneth Blanchard w książce "Przywództwo sytuacyjne" określił osobę znajdującą się w tej fazie jako entuzjastycznego debiutanta. Czy nie jest to znajome? Kiedy zaczynamy nową pracę, przeprowadzamy się w nowe miejsce, zakładamy rodzinę, dołączamy do nowej społeczności mamy więcej entuzjazmu niż praktycznej wiedzy na dany temat. Faza ta jest bardzo przyjemna, ale przychodzi moment konfrontacji z prawdziwymi umiejętnościami.

Dlatego też ważna jest świadomość tego, że zmiany najlepiej zacząć od siebie. Daje nam to możliwość przejścia do kolejnego etapu, którym jest świadoma niekompetencja i jednocześnie rola zniechęconego adepta. Mamy świadomość, że aby dalej się rozwijać musimy wykonać pracę nad poprawą kompetencji. Tutaj bardzo kluczowe jest wychodzenie ze strefy komfortu. Nie dość, że zauważamy własne braki, co często nie jest dla nas przyjemne to dodatkowo musimy wykonać pracę nad zmianą. Spada nam poziom motywacji, co czasami może doprowadzić do tego, ze szukamy nowej, lepszej, ciekawszej ścieżki, na którą wejdziemy znowu, jako entuzjastyczny debiutant. 

Im bardziej zaangażujemy się w pracę, mimo tego, że nie czujemy się dobrze w roli adepta to tym szybciej przejdziemy do fazy świadomej kompetencji. Ta faza wymaga od nas dużej koncentracji. Zmiana już się dokonała więc czujemy się usatysfakcjonowani. Jednocześnie musimy cały czas uważać, aby nowe kompetencje nie cofnęły się i nie spowodowały powrotu do tego, co było wcześniej. Z nowymi umiejętnościami obchodzimy się jak ostrożny praktyk - wdrażamy, testujemy nowe rozwiązania i stajemy się jeszcze bardziej zaangażowani. Im więcej czasu przeznaczamy na trening nowych kompetencji tym silniejsze stają się nawyki. 

Dzięki temu osiągamy ostatni etap nieświadomej kompetencji i stajemy się samodzielnymi ekspertami

Podróże od nieświadomej niekompetencji do nieświadomej kompetencji odbywamy przez całe życie. Im więcej takich podróży odbędziemy tym większe stanie się nasze życiowe doświadczenie. A Ty jakich niekompetencji jesteś nieświadomy? W jakiej dziedzinie stałeś się samodzielnym ekspertem?


Iwona Spaleniak







O autorze: